NASZA PATRONKA
„Lepiej jest zapalić świecę, niż przeklinać ciemność” – opowieść o prostej zakonnicy
„Byłabym szczęśliwa, (…) gdybym mogła powiedzieć, że dzisiaj wieczór umrę. Umierając, poszłabym do domu. Do nieba. Poszłabym do Jezusa. Poświęciłam życie Jezusowi. Jako zakonnica zostałam Mu poślubiona. Widzi pan, noszę obrączkę na palcu jak kobiety zamężne. Jestem poślubiona Jezusowi. Wszystko, co tutaj robię, na ziemi, robię z miłości do Niego. Umierając, wróciłabym do domu. Do mojego Oblubieńca. Poza tym tam, w niebie, odnalazłabym także wszystkich moich bliskich. Tysiące osób, które umarły w moich ramionach. Więcej niż czterdzieści lat minęło, odkąd oddałam swoje życie na służbę chorym i konającym. Ja i moje siostry zbieramy ich z ulic, szczególnie w Indiach, tysiące; tysiące osób na progu śmierci. Zanosimy je do naszych domów i pomagamy im godnie odejść. Wielu oddało ostatnie tchnienie w moich ramionach, podczas gdy ja uśmiechałam się do nich i głaskałam ich drżące twarze. Dlatego kiedy umrę, spotkam ich wszystkich. Oni tam na mnie czekają. W tych ostatnich trudnych chwilach na ziemi pokochaliśmy się serdecznie. Nadal się kochamy, pamiętając o sobie. Kto wie, jakie przyjęcie mi zgotują, gdy mnie znów zobaczą! Jak mogłabym bać się śmierci? Ja jej bardzo pragnę. Kiedy przyjdzie, będę mogła wreszcie powrócić do domu”.
Tymi słowami skromna zakonnica odpowiedziała dziennikarzowi Renzo Allegri na pytanie: „Siostra boi się śmierci?”. Była nią Matka Teresa z Kalkuty. Żeby choć trochę zrozumieć powody takiej odpowiedz, trzeba poznać jej historię.
Agnes Gonxha Bojaxhiu (takie imiona otrzymała na chrzcie) przyszła na świat 26 sierpnia 1910 roku w albańskiej rodzinie w Skopje. W wieku 18 lat wstąpiła do zgromadzenia loretanek. Po krótkim przygotowaniu w Irlandii wyjechała na misje do Indii. Przy pierwszych ślubach zakonnych w 1929 roku przyjęła imię Maria Teresa od Dzieciątka Jezus. W Kalkucie złożyła śluby wieczyste 24 maja 1937 r. Pracowała głównie jako nauczycielka, a później dyrektorka elitarnej szkoły dla dziewcząt. Była bardzo lubiana i szanowana przez wszystkich.
Podczas podróży pociągiem do Darjeeling 1946 roku nastąpił przełomowy moment w jej życiu. Jak sama powiedziała: „Tej nocy otworzyły mi się oczy na cierpienie. Zrozumiałam dogłębnie istotę mojego powołania. Tak naprawdę mogę powiedzieć, że otrzymałam wówczas nowe wezwanie od Boga. Powołanie w powołaniu. (…)Poczułam, że Pan wzywa mnie do porzucenia spokojnego życia w obrębie zgromadzenia, chce, bym wyszła na ulice i zaczęła służyć biednym.”
Tak też się stało i w 1948 roku, po 20 latach spędzonych u loretanek, opuściła na zawsze mury klasztoru i zamieszkała samotnie na ulicach Kalkuty. Bóg jednak nie zostawił jej samej. Siostra Teresa oddała się pracy z najbiedniejszymi, zamieniła habit na sari – tradycyjny strój hinduski. Wkrótce dołączyły do niej młode dziewczyny, które pragnęły żyć dla innych tak jak ona. Matka Teresa widząc biedaków, opuszczonych i wydających ostatnie tchnienie na ulicy pragnęła im pomóc. Chciała stworzyć im warunki do godnego umierania – by mieli łóżka, przy których ktoś będzie czuwał i zajmował się nimi. „Są dziećmi Boga, powinni odchodzić z godnością, z uśmiechem na ustach” – mawiała.
Stopniowo do sióstr dołączali spontanicznie lekarze, pielęgniarki i ludzie świeccy. Organizowano kolejne punkty pomocy. Dzieło rozrastało się w zaskakującym tempie. Nowe domy zakonne zaczęły powstawać na całym świecie. Matka Teresa założyła męską wspólnotę czynną Braci Misjonarzy Miłości oraz utworzyła wspólnotę kontemplacyjną dla sióstr i braci. Z pracę na rzecz najbiedniejszych byłą wielokrotnie nagradzana i wyróżniana, m.in. Pokojową Nagrodę Nobla w 1979 r.
Jej życie przepełnione było miłością i bezgranicznym zaufaniem do Boga. Z tą samą matczyną czułością przytulała uratowane przed śmiercią sieroty, opatrywała rany trędowatego czy trzymała za rękę umierającego. W każdym potrzebującym odnajdywała cierpiącego Chrystusa.
5 września 1997 roku o godz. 20.00, gdy Matka Teresa zaczęła mieć ogromne trudności z oddychaniem, siostry zaniepokoiły się. Wezwały lekarza i księdza. Nagle nieoczekiwanie zabrakło prądu i cały dom pogrążył się w ciemności. Dla bezpieczeństwa siostry miały dwa niezależne źródła zasilania, ale z niewiadomych przyczyn oba obwody zostały równocześnie odcięte. Taki wypadek nie zdarzył się nigdy wcześniej! Nie udało się uruchomić aparatu do wspomagania oddychania. O 21.30, gdy Kalkuta pogrążona była w czarnym jak smoła mroku, Matka Teresa przeniosła się na stronę światła.
Kiedyś zanotowała takie słowa: „Jeśli kiedykolwiek będę Świętą — na pewno będę Świętą od ‘ciemności’. Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalić światło tym, którzy są w ciemności na ziemi.” Dnia 19 października 2003 r. Jan Paweł II ogłosił Matkę Teresę błogosławioną.